środa, 14 stycznia 2015

Podsumowanie książkowe: Miejsca 1-5

Nadszedł czas na czołową piątkę najlepszych książek przeczytanych przeze mnie w 2014 roku. Muszę przyznać, że zostały bardzo mocne pozycje i miałem ogromny problem z uszeregowaniem ich w odpowiedniej kolejności. Co kilka chwil zmieniałem koncepcje, ale po pewnym czasie kolejność się wyklarowała. Miejsce piąte należy do...

5.


Tonąca dziewczyna uświadomiła mi jak fascynujący i jednocześnie przerażający jest umysł schizofreniczki. Caitlin R. Kiernan odrzuca zasady klasycznej, linearnej narracji i zabiera czytelnika w mroczną, pięknie napisaną podróż. Główna bohaterka książki, India Morghan Phelps, jest narratorem, któremu nie można zaufać. Podobnie jak narrator wspomnianego już Pokoju, Alden Dennis Weer, India nie opowiada chronologicznie, miesza fakty, nie mówi nam całej prawdy, bądź podaje ją w zagadkowy sposób. Sama książka zawiera w sobie wiele nawiązań do malarstwa, klasycznych baśni, muzyki i literatury. Jest to doskonała i nietypowa powieść obyczajowa ze smakowitym posmakiem horroru i fantastyki.

4.





Miejsce czwarte to kolejna misterna książka-układanka. Jest to pozycja krótka, ale emocji i treści w niej zawartych jest całe mnóstwo. Czarne to opowieść o kobiecie żyjącej w czasach dwudziestolecia międzywojennego w Polsce. Bohaterka być może cierpi na chorobę psychiczną i ciągle wraca do czasów dzieciństwa i okresu nastoletniego, kiedy to z rodziną w okresie letnim przebywała w urokliwej miejscowości Czarne. Jest to historia pięknie napisana, pełna dojrzewającej cielesności, erotyzmu, wspomnień, zapachów, piętrzących się niejasności i sekretów. Powieść nie jest tym, czym się wydaje. Tajemnicza narratorka, czy pewne wydarzenie z czasów powstania styczniowego dręczą czytelnika aż do samego końca książki, kiedy to okazuje się, że trzeba ją dokładnie przejrzeć, bądź przeczytać ponownie, aby rozgryźć całą intrygę. Ale jak najbardziej warto zanurzyć się w tej niesamowitej opowieści Ani Kańtoch.

3.



Morfina Szczepana Twardocha to literacki majstersztyk. Powieść od pierwszych zdań "wessała mnie", nie potrafiła uwolnić mnie od hipnotycznych zdań, od intrygującej postaci narratora, Konstantego Willemanna. Zabrała mnie w świat Warszawy, jeszcze niedawno wolnej, a teraz podbitej przez Niemców, świat pełen seksu, używek, okrucieństwa. Do tego interesujący wątek fantastyczny, świetne postacie kobiece i fenomenalny język Twardocha sprawiają, że Morfina to powieść doskonała.

2.



Drugie miejsce mojego zestawienia to jedna z najbardziej kontrowersyjnych powieści w dziejach. Dlaczego? O tym możecie się dowiedzieć na wikipedii chociażby, więc tam odsyłam. Szatańskie wersety nie są żadną ciekawostką, która tylko dzięki kontrowersji zdobyła zainteresowanie, są wspaniałym literackim dziełem. Salman Rushdie był autorem, którego od dawna chciałem przeczytać. W 2013 zacząłem poznawać jego twórczość od Dzieci Północy. Okazały się one prawdziwą czytelniczą męką, ale koniec końców bogatą, świetnie napisaną książką. Naturalnym wyborem drugiej książki były dla mnie Szatańskie wersety, z powodu jej porównań do Mistrza i Małgorzaty. I po przeczytaniu, muszę przyznać, że w żadnym stopniu nieprzesadzone. Szatańskie wersety to szalona powieść o dwóch hinduskich aktorach, którzy w cudowny sposób przeżywają wybuch samolotu. Z czasem jeden z nich przybiera cechy archanioła, a drugi diabła. Między właściwą akcją śledzimy też losy proroka Mahunda oraz pewnej wioski, gdzie młoda prorokini Aisza zabiera całą jej ludność na desperacką wyprawę. Powieść przedstawia losy i obraz społeczeństwa hinduskich imigrantów w Wielkiej Brytanii, porusza kwestie tożsamości oraz siłę i oddziaływanie wielkich idei. Opowiada o rodzinie, miłości, ludzkich siłach i słabościach. Mnóstwo tu inteligentnego humoru, wyrazistych bohaterów i pięknej prozy. Jednym słowem, powieść totalna. Koniecznie trzeba przeczytać.

1. 



I oto zwycięzca rankingu. Cyberiada polskiego, nieżyjącego już mistrza fantastyki, Stanisława Lema to genialna kolekcja, która nie ma szans się zestarzeć. Losy dwóch konstruktorów, Trurla i Klapaucjusza to niesamowite połączenie baśni, opowieści rycerskich, przypowieści z science-fiction. Świat robotów Lema symbolizuje ludzkość i reprezentuje jej największe przywary. W Cyberiadzie znajdziemy pełno niesamowitego humoru, błyskotliwych pomysłów, filozoficznych rozważań. Najlepsze dzieło Lema, jakie dotychczas czytałem.

środa, 7 stycznia 2015

Podsumowanie książkowe 2014: Miejsca 10-6

Bez zbędnego wstępu przedstawiam dziś drugą część najlepszych przeczytanych przeze mnie książek w 2014 roku. Oto miejsca od 10 do 6:

10.


O Don Kichocie z La Manczy Miguela de Cervantesa każdy słyszał. Każdy zna pojęcie walki z wiatrakami, każdy wie kim był Sancho Pansa i Dulcynea. Jednak mało kto to w całości czytał. Zresztą ciężko się dziwić. Dwie części liczą razem ponad 1000 stron, powieść pochodzi z okresu nowożytnego, a przygody Don Kichota mogą się wydawać powtarzalne. Sam miałem takie obawy, ale powieść Cervantesa je rozwiała. Owszem zdarzyły się elementy znużenia, ale hiszpański autor kupił mnie humorem, lekkością pióra, doskonałą znajomością ludzkiej psychiki i obrazem społeczeństwa ówczesnej Hiszpanii. Wiele fragmentów książki świetnie by funkcjonowało jako oddzielne, błyskotliwe opowieści. Czasem warto jednak przeczytać klasykę.



9.


   

Niewidzialne miasta Italo Calvino to jedna z najbardziej niezwykłych formalnie powieści jakie czytałem. Tłem fabuły jest wenecki podróżnik Marco Polo i jego rozmowy z Kubilajem-chanem. Obaj są myślicielami, marzycielami. Marco opowiada o niesamowitych, wyimaginowanych miastach, które miał odwiedzić podczas swej podróży. I one właśnie są sednem książki. Krótkie, błyskotliwe, poetyckie opisy miast. Książkę, mimo że jest krótka, należy czytać ją powoli, żeby robiły one odpowiednie wrażenie. Jest to niesamowitym popis wyobraźni. Tylko ostrzegam, fabuły tutaj się nie znajdzie i nie da się tej książki zaspoilerować. Dowód? Wkleję zatem ostatni akapit Niewidzialnych miast:
 "Piekło żyjących nie jest czymś, co nastanie; jeśli istnieje, jest już tutaj, jest piekłem, w którym żyjemy na co dzień, które tworzymy, przebywając razem. Są dwa sposoby, aby nie sprawiało ono cierpień. Pierwszy jest nietrudny dla wielu ludzi: zaakceptować piekło i stać się jego częścią, aż przestanie się je dostrzegać. Drugi jest ryzykowny i wymaga ciągłej uwagi i ćwiczenia: odszukać i umieć rozpoznać, kto i co pośród piekła piekłem nie jest, i utrwalić to. i rozprzestrzenić.” 
Zachęciło? Jeżeli tak, to polecam przeczytanie Niewidzialnych miast.

 


8.


W 2014 roku kontynuowałem przygodę z cyklem epic fantasy Stevena Eriksona zatytułowanym Malazańska Księga Poległych. Przeczytałem tomy od piątego do siódmego i wszystkiego są godne polecenia, jednak to tom piąty, Przypływy Nocy, z tych trzech zrobił na mnie największe wrażenie. Chyba jest to najlepszy jak na razie przeczytany przeze mnie tom tej sagi. Nie chcę spoilerować, dlatego zrobię cały wpis o serii, gdy ją skończę, co mam nadzieję, że nastąpi w ciągu paru miesięcy. Ale każdemu szukającemu prawdziwie epickiej fantasy, z mnóstwem niejednoznacznych postaci, z rozbudowanym, oryginalnym światem gorąco tę sagę polecam. I proszę oczywiście rozpocząć od tomu pierwszego, czyli Ogrodów Księżyca.


 7.

 



Tysiąc jesieni Jacoba de Zoeta to powieść Brytyjczyka, Davida Mitchella. Znany jest on przede wszystkim jako autor Atlasu Chmur. Tysiąc jesieni... jednak Atlas... zdecydowanie przewyższa. Ta rozgrywająca się w Japonii przełomu XVII/XIX wieku książka jest doskonałą ze wszech miar powieścią. Posiada wyrazistych bohaterów, doskonale oddane tło społeczno-obyczajowe, porusza w nienachalny sposób ważne kwestie i w piękny sposób opowiada o ludzkich charakterach. Jest także świetną powieścią historyczną. Nic, tylko czytać.

6.


Powyższa książka to jedna z najbardziej niepokojących lektur w moim życiu. Także jedna z najtrudniejszych do zinterpretowania, bo wiem że w tym roku przeczytam ją ponownie. Jedno czytanie nie wystarcza, może ono tylko wskazać tropy. Na pierwszy rzut oka to historia starca, Aldena Dennisa Weera, który przedstawia czytelnikowi historie ze swojego życia. Den wydaje się zgorzkniały i nieco nudny. Przedstawia nam swoje życie w dość wyrywkowy sposób, ale gdy już coś opowiada to często te historie mają w sobie aurę niesamowitości i grozy. Pokój Gene Wolfe'a pod pierwszą warstwą skrywa w sobie zupełnie inną opowieść, ale do tego to już każdy musi dojść sam. Z całą pewnością jest tutaj mnóstwo świetnej prozy i kapitalnych opowieści. A przede wszystkim genialny, niepokojący klimat.

wtorek, 6 stycznia 2015

Podsumowanie książkowe 2014: Miejsca 15-11

Rok 2014 już przed kilkoma dniami przeszedł do historii, więc nadszedł czas podsumowań. W tym wpisie zamieszczę najlepsze przeczytane przeze mnie książki w zeszłym roku, który był wielce udany dla mnie pod tym względem. Było wiele świetnych pozycji i miałem ciężki orzech do zgryzienia przy wyborze Top 10. Dlatego zdecydowałem się na najlepszą piętnastkę. Dziś miejsca 15-11, kolejne będą jutro.
Zaczynamy:

15.

 

Wydany w 2010 roku zbiór opowiadań i krótkich powieści Jacka Dukaja stanowi interesujący przekrój jego twórczości. Mamy tutaj teksty, które powstawały już po napisaniu Lodu, a także takie jeszcze z końcówki poprzedniego wieku. Jest to ciężka przeprawa czytelnicza, bowiem każdy z 8 tekstów rzuca nas w kompletnie inne uniwersum. Pomysłów Dukaj ma od groma. Mamy wyprawę w kosmos na spotkanie z nieznanym oddającą hołd twórczości Stanisława Lema, połączenie latynoamerykańskiej prozy obyczajowej z rasowym science-fiction, "odradzanie" się całej historii Polski, ludzi produkujących "sensy" rzeczywistości dla innych ludzi. Zbiór bardzo mocny, ale też nierówny. Mimo wszystko prześcigający zdecydowaną większość ukazującej się fantastyki.


14.

 

Grona Gniewu amerykańskiego noblisty, Johna Steinbecka, zostały wydane w 1939 roku i są uważane za jedną z jego największych powieści. Ta antykapitalistyczna książka była moim drugim spotkaniem z prozą Steinbecka. Pierwszym było genialne Na wschód od Edenu, dlatego lektura Gron okazała się dla mnie pewnym rozczarowaniem. Ale rozczarowaniem, które chciałbym przeżywać często. Bowiem ta opowieść osadzona w czasach Wielkiej Depresji w USA o rodzinie Joadów przemierzających kraj w poszukiwaniu pracy, wiedzionych marzeniami o cudownej Kalifornii i przeżywających coraz to większe rozczarowania jest soczystym kawałem mocnej prozy, pełnej emocji i celnych spostrzeżeń o ludzkiej naturze, rodzinie. Szczerze polecam, znakomita powieść. W obecnym roku z pewnością będę dalej eksplorował twórczość Steinbecka.

 

13.

 

Miejsce trzynaste to szalona, nie-do-końca-powieść Jeffa VanderMeera pt. Miasto szaleńców i świętych. Ten zbiór tekstów o fikcyjnym mieście Ambergris zadziwia różnorodnością, wyobraźnią oraz humorem. Warto przygotować się na sporą dawkę surrealizmu spod znaku filmów Davida Lyncha oraz na czasami naprawdę trudne przeprawy czytelnicze, przykładowo przy czytaniu bibliografii Króla Kałamarnic. VanderMeer w niektórych tekstach pokazuje, że potrafi pisać świetne przygodowe opowieści, a także być autorem horroru, czego przykładem jest chyba najlepszy tekst w zbiorze - Klatka. Cała kolekcja jest jedną z najlepszych rzeczy w niebanalnej fantastyce ostatnich 15 lat.

 

12.

 




Wahadło Foucalta to druga chronologicznie powieść wydana przez słynnego włoskiego profesora i pisarza, Umberto Eco. Opowiadana ona o trójce przyjaciół z Mediolanu, którzy w ramach żartu tworzą Plan. Jest on doskonale logiczną teorią globalnego spisku istniejącego od wieków. Ich życiowe doświadczenia i sytuacja zaczyna sprawiać, że zaczynają w swój Plan wierzyć. Eco stworzył powieść, która w inteligentny sposób wyśmiewa wszelkie teorie o spiskach templariuszy czy masonów. Mimo dużej ilości dyskretnego humoru, jest to też opowieść, już całkowicie na serio, o ludzkich charakterach. Każdy z trójki bohaterów jest postacią tragiczną, każdy szuka w Planie czegoś innego. Powieść jest pełna historycznych szczegółów, czasami jest nieco za długa, ale prowadzi do znakomitego zakończenia, które w pełni wynagradza wysiłek czytelnika. Jest to książka, która przynosi coś, co nazwałbym intelektualnym zachwytem.




11.



 

Echopraksja Petera Wattsa była najbardziej przeze mnie oczekiwaną nowością wydawniczą na rok 2014 (obok Wszystko, co lśni Eleanor Catton, którą zacząłem jednak czytać dopiero kilka dni temu). Kanadyjski autor położył mnie na łopatki swoją powieścią hard science-fiction zatytułowaną Ślepowidzenie, dlatego wieści o kolejnej książce osadzonej w tym samym świecie śledziłem z dużą niecierpliwością. Echopraksja, choć jej akcja rozgrywa się kilkanaście lat później po Ślepowidzeniu, nie jest sequelem sensu stricte. Obie powieści łączy oczywiście to same uniwersum, ale to oddzielne historie. Mimo wszystko zalecałbym zacząć od Ślepowidzenia, które lepiej  wprowadza w ten świat.  W Echopraksji natomiast lądujemy od razu w wirze akcji wraz z biologiem terenowym, Danielem Brüksem. Brüks zostaje wciągnięty w świat genetycznie odtworzonych wampirów (Może to dziwić, ale wampiry w obu książkach są absolutnie doskonałą kreacją Wattsa), rozwiniętej technologii, potęg władających zbiorowych umysłem oraz wyrusza na podróż gwiezdną na spotkanie czegoś obcego, nazywanego Aniołem z Asteroid. Mimo, że sporo się dzieje, to pierwsza połowa książki nie porywa tak jak powinna, bowiem główny bohater w świecie, w którym praktycznie wszyscy ludzie są genetycznie i technicznie zmodyfikowani, jest "zwyklakiem". Nie posiada żadnych ulepszeń, dlatego czytelnik wraz z nim są właściwie bezwolnymi marionetkami innych postaci występujących w książce i całej intrygi. Dopiero kiedy akcja przyśpiesza, a Brüks zaczyna się odnajdywać, książka trzyma czytelnika mocno i nie puszcza aż do samego końca. Do fenomenalnego zakończenia, do którego klucze pojawiają się już na samym początku książki, dlatego należy czytać bardzo uważnie. Peter Watts stworzył kolejną rewelacyjną powieść science-fiction (choć moim zdaniem nieco słabszą od Ślepowidzenia, ale bardzo nieznacznie). Obok Jacka Dukaja najlepszy obecnie autor piszący odmianę naukową science-fiction.

 

 



niedziela, 30 listopada 2014

Podsumowanie czytelnicze: Wrzesień 2014

 

Wrzesień stał dla mnie pod znakiem naprawdę porządnych powieści. Wszystkie cztery są warte uwagi, każdy może tu znaleźć coś dla siebie.


Zacząłem od słynnego Umberto Eco i jego drugiej powieści, Wahadła Foucalta. Włoski pisarz zachwycił mnie latem 2013 roku Imieniem Róży, dlatego postanowiłem sobie dawkować jego beletrystykę. Na 2014 rok wyznaczyłem sobie przeczytanie Wahadła. Ciężko opisać fabułę, sama książka zaczyna się właściwie epilogiem, a główna oś fabularna kształtuje się dopiero w drugiej połowie powieści. Starczy powiedzieć, że akcja rozgrywa się we Włoszech drugiej połowy XX wieku, a głównym tematem powieści jest tematyka globalnego spisku. Wraz z bohaterami zagłębiamy się w historię powszechną, od średniowiecza aż do XX wieku. Wiedza i erudycja Eco są ogromne i całe szczęście powieść nie jest niczym w rodzaju powieści Dana Browna. Ci, co oczekują wartkiej akcji zdecydowanie się zawiodą, a sam Eco stworzył książkę wręcz anty-spiskową, wyśmiewającą wszelkie spiskowe teorie dziejów. Jedynym co mogę zarzucić Wahadłu jest zbyt rozwlekła część środkowa, ale znakomite zakończenie książki to wynagradza. Wszelkim miłośnikom dobrej literatury polecam, choć nie jest to książka dla każdego.


Po Eco przyszedł czas na kolejnego starego znajomego, Jamesa Clavella. Autor za samego tylko Shoguna jest jednym z moich ulubionych autorów. Gai-Jin to kolejna powieść z tzw. Sagi Azjatyckiej. Akcja rozgrywa się w 1862 roku w Japonii. Nadal rządzi tam shogunat, ale ma on coraz poważniejsze kłopoty. W kraju tysiąca kwitnących wiśni powstaje ruch dążący do oddania władzy cesarzowi. Na domiar złego coraz większą rolę w Nipponie odgrywają europejscy cudzoziemcy, czyli gai-jinowie. Clavell ukazuje nam tą panoramę oczami kupców, prostytutek, polityków, samurajów, roninów. Jak zwykle tego autora czyta się świetnie i jest bardzo wciągająco, ale ta powieść Clavella jest często niepotrzebnie rozwleczona i przegadana. Mimo to, jest to nadal bardzo dobra powieść przygodowo-historyczna. Warto przed lekturą Gai-Jina przeczytać Shoguna i Tai-Pana, choć nie jest to konieczne.


Kojarzy ktoś może książkę Pokuta Iana McEwana, bądź jej ekranizację z Keirą Knightley w roli głównej? Podczas czytania Pobojowiska miałem w głowie silne skojarzenie z tematyką i fabułą Pokuty. Mamy tutaj również wątek wyklętej miłości oraz umiejscowienie części akcji w czasie II wojny światowej. Crummey pisze dobrze, zajmująco. Najsilniejszą stroną powieści jest miejsce akcji jej wielu fragmentów, a mianowicie: Nowa Fundlandia. Jest ukazana naprawdę przepięknie. Crummey ujmująco oddaje rytm życia jej mieszkańców oraz przemiany jakie przeszła od czasów II wojny światowej do czasów współczesnych. Jeżeli chodzi o całą resztę książka jest po prostu dobra. Nie potrafiła mnie jednak zaangażować emocjonalnie. Być może niesprawiedliwie oceniam tą książkę przez pryzmat Pokuty, ale powieść McEwana to emocjonalny rollercoaster. Pobojowisko to dla mnie tylko opowieść ledwie letnia.



Lubię morfinę, zmrożoną wódkę i szampana, kokainą nie pogardzę, lubię wykwintne jedzenie, lubię tańczyć w Adrii albo w Paradisie z kobietami, które poznaję wieczorem i żegnam rano. Lubiłem. Lubię pójść z nimi do łóżka, ale bardziej lubię to, że mi ulegają, bardziej zależy mi na tym, aby mię uwielbiały, niż na samym ich ciele. Ciała mnie nużą. Nie nuży minie ciało Heli. Nie nużyło. Dalej nie nuży. Pragnę Heli. Nie kocham jej. Kocham ją. Kochałem. Nie. Nie wiem. Jestem Konstanty Willemann i jestem dobrym synem mojej matki. Nie jestem. Jestem Konstanty Willemann i przyjąłem miłość mojego ojca wiedząc, gdzie go zaprowadzi. Do przestrzelonej czaszki. Jestem Konstanty Willemann i nienawidzę mojej matki.

Konstanty Willemann - kurwiarz i morfinista. Człowiek nieustannie polegający na uwielbieniu kobiet, kreowany przez nie. Za nim stoi jego cień, nieznana przyjaciółka, czarna bogini, która mówi językami ludzi i aniołów. Po poranku spędzonym ze swoją żoną i synkiem Konstanty idzie do swojej żydowskiej kurwy, Salome. Całym jego życiem stara się kreować matka. Kostek jest dzieckiem dwóch narodów, ale presja matki i otoczenia sprawiają, że stara się się być jak najlepszym Polakiem. Niby ułan i patriota. Zostaje wbrew swojej woli związany z konspiracją przeciwko Niemcom. A to wszystko na początku okupacji niemieckiej Warszawy podczas II wojny światowej. 

Twardoch stworzył pozornie obrazoburczą powieść. Umieścił akcję w czasach po których należało by się spodziewać heroicznych czynów i głębokiego patriotyzmu. Zamiast tego autor zafundował nam narratora w postaci Konstantego, człowieka dwuznacznego moralnie, którego jednak w miarę rozwoju powieści da się nawet zrozumieć i polubić.

Fascynujący i dokładny jest opis Warszawy w pierwszych miesiącach okupacji. Język Twardocha porywa, potrafi urzec i wciąga nas w psychikę i przekonania Konstantego. Intrygująca jest ukryta w cieniu druga narratorka powieści, czarna bogini. Nie da się sprecyzować, kim lub czym jest, ale ukazuje mroczną naturę człowieka. Komentarz na temat kondycji ludzkości i jej natury jest w wykonaniu Twardocha bardzo gorzki. Przypomina to czasami prozę Cormaca McCarthy'ego.

Twardoch stworzył powieść fenomenalną. Doskonałą językową, skłaniającą do przemyśleń, mocną i porywającą. Choćbym chciał, nie potrafię wymienić słabych stron Morfiny. Jedna z najlepszych rzeczy, które czytałem. Polecam.

piątek, 7 listopada 2014

Podsumowanie czytelnicze: Sierpień 2014

Sierpień był dla mnie przede wszystkim czytaniem książek naukowych oraz źródeł dotyczących okresu Starożytnego Rzymu. Na szczęście, kilka książek stricte beletrystycznych udało się przeczytać.






Na pierwszy ogień poszło nadrabianie zaległości z Dukaja. Perfekcyjna niedoskonałość to jedna z jego pierwszych powieści (mimo, że została wydana po Innych Pieśniach, to została napisana o wiele wcześniej). I to widać. Wartość literacka Perfekcyjnej... jest zdecydowanie niższa niż np. Lodu. Jednakże nie oznacza to, że jest to książka zła, nieudana. Dukaj znów tworzy to w czym jest najlepszy, czyli olśniewające światy. Wizja XXIX wieku poraża, choć czytelnik jest w niej długo zagubiony, podobnie zresztą jak główny bohater powieści, Adam Zamoyski. Koncepcja post-ludzi oraz feudalnego porządku świata zaskakuje, a fabuła jest iście hollywoodzka. Mimo tego wszystkiego, Perfekcyjna jest jedną z trudniejszych powieści Dukaja i polecam ją tylko fanom polskiego pisarza oraz miłośnikom hard science-fiction.




Miasto szaleńców i świętych autorstwa Jeffa VanderMeera jest pozycją kultową w podgatunku New Weird. Czym jest New Weird? Jest to coś w rodzaju ruchu w fantastyce, tworzącego książki wyłamujące się schematom, będące jak najbardziej oryginalne, dziwne. Miasto pasuje do schematu doskonale. Książka skupia się na mieście Ambergris, wielkiej metropolii słynącej z uwielbienia kałamarnic i dawnych, tajemniczych władców miasta, Szarych Kapeluszy. To właśnie oni są motorem napędowym książki i kluczem do tajemnic miasta. Miasto jest artystyczną mozaiką. Mamy zwykłe opowiadania, jak i teksty naukowe o kałamarnicach i historii miasta Ambergris, czy wycinki z gazet ambergriańskich. Jest to przedziwny zbiór, a VanderMeer czaruje formą i językiem. Jednakże niektóre fragmenty przypominają drogę przez mękę, natężenie surrealizmu jest niesamowite. Ale mimo wszystko jak najbardziej warto, ponieważ wiele tekstów zachwyca i jest to tak niezwykła książka, że warto sobie wyrobić własną opinię.




Przeczytałem też dwie książki beletrystyczne, których akcja rozgrywa się w okresie starożytnego Rzymu i większość bohaterów tego cyklu wystąpiła również w mojej pracy magisterskiej. Robert Harris to autor przede wszystkim thrillerów spod znaku political fiction. Ostatnio zmierza też ku powieści historycznej, czego przykładem jest trylogia o rzymskim mówcy i polityku, Marku Tulliuszu Cyceronie (trzecia część ma się ukazać w przyszłym roku). Akcję oglądamy oczyma wyzwoleńca Cycerona, Tyrona. Śledzimy karierę polityczną słynnego mówcy, jego życie, sukcesy i porażki. Maniera political fiction jest w zasadzie widoczna tylko w pierwszym tomie cyklu, natomiast w Spisku Harris rozwija skrzydła. Prezentuje ciekawą tezę. Bowiem w większości przypadków uważa się, że ustrój Republiki był skazany na upadek. Według Harrisa Republika padła ofiarą spisku, zamachu stanu takich ludzi, jak Cezar i Pompejusz. Największą zaletą cyklu, nie licząc politycznych machinacji, jest wiarygodne ukazanie życia, emocji mężczyzn i kobiet starożytnego Rzymu. Podsumowując, Cycero i Spisek można zaliczyć do tak zwanych czytadeł, ale są to znakomitego czytadła i nie tylko dla miłośników epoki.

wtorek, 4 listopada 2014

Podsumowanie czytelnicze: Lipiec 2014

Z obietnic w pierwszym wpisie nic nie wyszło. Kończenie pracy magisterskiej przez sierpień i wrzesień wytrąciło mnie z rytmu i długo nie mogłem się zebrać żeby powrócić na bloga. Ale wróciłem i żeby nadrobić zaległości krótko omówię przeczytane przez mnie książki z ostatnich 4 miesięcy, zaczynam od lipca.


Długie dwa tygodnie lipca  zajęło mi czytanie klasy literatury. "Don Kichot" Cervantesa okazał się być lekturą jak najbardziej godną uwagi. Mimo ogromnej objętości i pewnej powtarzalności przygód Don Kichota i jego giermka, Sancho Pansy, jest wybitną powieścią. Doskonały, lekki styl Cervantesa prowadzi nas przez Hiszpanię. Przygody Rycerza Posępnego Oblicza oraz historie osób, które spotyka na swej drodze doskonale obrazują ludzką naturę, obraz ówczesnej Hiszpanii i są po prostu przyjemnością dla czytelnika.



Kolejną pozycją przeczytaną w lipcu był Kongres Futurologiczny Stanisława Lema. Lem, jak to Lem, duża klasa. Szalony tekst z dużą ilością doskonałego humoru i trafnych przemyśleń. Dla fanów twórczości Lema, czy filmów takich jak Matrix czy Incepcja to rzecz obowiązkowa.






Ale najlepszą książka przeczytaną przeze mnie w lipcu było Tysiąc jesieni Jacoba de Zoeta autorstwa Davida Mitchella. Moje trzy poprzednie spotkania z prozą Mitchella były bardzo udane, ale żadne nie skończyło się niczym więcej niż miłą i smaczną kolacją. Dopiero Tysiąc jesieni... mnie w pełni zachwyciło. Akcja powieści rozpoczyna się w 1799 roku na odizolowanej wysepce Dejima, gdzie przebywa jedyna nacja dopuszczona wówczas do handlu z Japonią, Holendrzy. Bohaterem jest młody kancelista, Jacob de Zoet. Marzy o wzbogaceniu się i powrocie do swojej narzeczonej. Życie jednak brutalnie zweryfikuje jego plany. Powieść Mitchella z czasem rozwija się na wiele wątków, do głosu dochodzą japońscy bohaterowie. Jest to niezwykle subtelna, piękna opowieść obyczajowa, z bardzo delikatnym wątkiem fantastycznym. Język Mitchella jest jak zawsze zachwycający. Wspaniale zostały ukazane kwestie społeczne, a także przenikanie się kultur Zachodu i Wschodu. Można znaleźć podobieństwa do Sagi Azjatyckiej Jamesa Clavella, ale powieść Mitchella jest mniej przygodowa od książek Clavella. Każdemu, kto szuka doskonałej powieści obyczajowej, gorąco polecam!




poniedziałek, 28 lipca 2014

Z dawna oczekiwany zwiastun

Przed kilkunastoma minutami ukazał się pierwszy trailer trzeciej części "Hobbita". Oto i on: https://www.youtube.com/watch?v=rgNNb8bm_b8&list=UUbxjDf%20YwfF8RjYBp5htJ38Q

Co o nim sądzicie? Moim zdaniem wykorzystanie utworu "Edge of night" z "Powrotu Króla" robi ogromne wrażenie, a sam trailer wygląda efektownie i dramatycznie.  Szykuję się duża rola elfów w ostatniej części trylogii, oby było jak najmniej wyczynów Legolasa i Tauriel. Ja, mimo tego zwiastuna, jestem nadal nastawiony pesymistycznie, pamiętając jak wielkim dla mnie rozczarowaniem było "Pustkowie Smauga". Ale może "Bitwą Pięciu Armii" Jackson odkupi swoje winy. Pożyjemy, zobaczymy.