niedziela, 30 listopada 2014

Podsumowanie czytelnicze: Wrzesień 2014

 

Wrzesień stał dla mnie pod znakiem naprawdę porządnych powieści. Wszystkie cztery są warte uwagi, każdy może tu znaleźć coś dla siebie.


Zacząłem od słynnego Umberto Eco i jego drugiej powieści, Wahadła Foucalta. Włoski pisarz zachwycił mnie latem 2013 roku Imieniem Róży, dlatego postanowiłem sobie dawkować jego beletrystykę. Na 2014 rok wyznaczyłem sobie przeczytanie Wahadła. Ciężko opisać fabułę, sama książka zaczyna się właściwie epilogiem, a główna oś fabularna kształtuje się dopiero w drugiej połowie powieści. Starczy powiedzieć, że akcja rozgrywa się we Włoszech drugiej połowy XX wieku, a głównym tematem powieści jest tematyka globalnego spisku. Wraz z bohaterami zagłębiamy się w historię powszechną, od średniowiecza aż do XX wieku. Wiedza i erudycja Eco są ogromne i całe szczęście powieść nie jest niczym w rodzaju powieści Dana Browna. Ci, co oczekują wartkiej akcji zdecydowanie się zawiodą, a sam Eco stworzył książkę wręcz anty-spiskową, wyśmiewającą wszelkie spiskowe teorie dziejów. Jedynym co mogę zarzucić Wahadłu jest zbyt rozwlekła część środkowa, ale znakomite zakończenie książki to wynagradza. Wszelkim miłośnikom dobrej literatury polecam, choć nie jest to książka dla każdego.


Po Eco przyszedł czas na kolejnego starego znajomego, Jamesa Clavella. Autor za samego tylko Shoguna jest jednym z moich ulubionych autorów. Gai-Jin to kolejna powieść z tzw. Sagi Azjatyckiej. Akcja rozgrywa się w 1862 roku w Japonii. Nadal rządzi tam shogunat, ale ma on coraz poważniejsze kłopoty. W kraju tysiąca kwitnących wiśni powstaje ruch dążący do oddania władzy cesarzowi. Na domiar złego coraz większą rolę w Nipponie odgrywają europejscy cudzoziemcy, czyli gai-jinowie. Clavell ukazuje nam tą panoramę oczami kupców, prostytutek, polityków, samurajów, roninów. Jak zwykle tego autora czyta się świetnie i jest bardzo wciągająco, ale ta powieść Clavella jest często niepotrzebnie rozwleczona i przegadana. Mimo to, jest to nadal bardzo dobra powieść przygodowo-historyczna. Warto przed lekturą Gai-Jina przeczytać Shoguna i Tai-Pana, choć nie jest to konieczne.


Kojarzy ktoś może książkę Pokuta Iana McEwana, bądź jej ekranizację z Keirą Knightley w roli głównej? Podczas czytania Pobojowiska miałem w głowie silne skojarzenie z tematyką i fabułą Pokuty. Mamy tutaj również wątek wyklętej miłości oraz umiejscowienie części akcji w czasie II wojny światowej. Crummey pisze dobrze, zajmująco. Najsilniejszą stroną powieści jest miejsce akcji jej wielu fragmentów, a mianowicie: Nowa Fundlandia. Jest ukazana naprawdę przepięknie. Crummey ujmująco oddaje rytm życia jej mieszkańców oraz przemiany jakie przeszła od czasów II wojny światowej do czasów współczesnych. Jeżeli chodzi o całą resztę książka jest po prostu dobra. Nie potrafiła mnie jednak zaangażować emocjonalnie. Być może niesprawiedliwie oceniam tą książkę przez pryzmat Pokuty, ale powieść McEwana to emocjonalny rollercoaster. Pobojowisko to dla mnie tylko opowieść ledwie letnia.



Lubię morfinę, zmrożoną wódkę i szampana, kokainą nie pogardzę, lubię wykwintne jedzenie, lubię tańczyć w Adrii albo w Paradisie z kobietami, które poznaję wieczorem i żegnam rano. Lubiłem. Lubię pójść z nimi do łóżka, ale bardziej lubię to, że mi ulegają, bardziej zależy mi na tym, aby mię uwielbiały, niż na samym ich ciele. Ciała mnie nużą. Nie nuży minie ciało Heli. Nie nużyło. Dalej nie nuży. Pragnę Heli. Nie kocham jej. Kocham ją. Kochałem. Nie. Nie wiem. Jestem Konstanty Willemann i jestem dobrym synem mojej matki. Nie jestem. Jestem Konstanty Willemann i przyjąłem miłość mojego ojca wiedząc, gdzie go zaprowadzi. Do przestrzelonej czaszki. Jestem Konstanty Willemann i nienawidzę mojej matki.

Konstanty Willemann - kurwiarz i morfinista. Człowiek nieustannie polegający na uwielbieniu kobiet, kreowany przez nie. Za nim stoi jego cień, nieznana przyjaciółka, czarna bogini, która mówi językami ludzi i aniołów. Po poranku spędzonym ze swoją żoną i synkiem Konstanty idzie do swojej żydowskiej kurwy, Salome. Całym jego życiem stara się kreować matka. Kostek jest dzieckiem dwóch narodów, ale presja matki i otoczenia sprawiają, że stara się się być jak najlepszym Polakiem. Niby ułan i patriota. Zostaje wbrew swojej woli związany z konspiracją przeciwko Niemcom. A to wszystko na początku okupacji niemieckiej Warszawy podczas II wojny światowej. 

Twardoch stworzył pozornie obrazoburczą powieść. Umieścił akcję w czasach po których należało by się spodziewać heroicznych czynów i głębokiego patriotyzmu. Zamiast tego autor zafundował nam narratora w postaci Konstantego, człowieka dwuznacznego moralnie, którego jednak w miarę rozwoju powieści da się nawet zrozumieć i polubić.

Fascynujący i dokładny jest opis Warszawy w pierwszych miesiącach okupacji. Język Twardocha porywa, potrafi urzec i wciąga nas w psychikę i przekonania Konstantego. Intrygująca jest ukryta w cieniu druga narratorka powieści, czarna bogini. Nie da się sprecyzować, kim lub czym jest, ale ukazuje mroczną naturę człowieka. Komentarz na temat kondycji ludzkości i jej natury jest w wykonaniu Twardocha bardzo gorzki. Przypomina to czasami prozę Cormaca McCarthy'ego.

Twardoch stworzył powieść fenomenalną. Doskonałą językową, skłaniającą do przemyśleń, mocną i porywającą. Choćbym chciał, nie potrafię wymienić słabych stron Morfiny. Jedna z najlepszych rzeczy, które czytałem. Polecam.

piątek, 7 listopada 2014

Podsumowanie czytelnicze: Sierpień 2014

Sierpień był dla mnie przede wszystkim czytaniem książek naukowych oraz źródeł dotyczących okresu Starożytnego Rzymu. Na szczęście, kilka książek stricte beletrystycznych udało się przeczytać.






Na pierwszy ogień poszło nadrabianie zaległości z Dukaja. Perfekcyjna niedoskonałość to jedna z jego pierwszych powieści (mimo, że została wydana po Innych Pieśniach, to została napisana o wiele wcześniej). I to widać. Wartość literacka Perfekcyjnej... jest zdecydowanie niższa niż np. Lodu. Jednakże nie oznacza to, że jest to książka zła, nieudana. Dukaj znów tworzy to w czym jest najlepszy, czyli olśniewające światy. Wizja XXIX wieku poraża, choć czytelnik jest w niej długo zagubiony, podobnie zresztą jak główny bohater powieści, Adam Zamoyski. Koncepcja post-ludzi oraz feudalnego porządku świata zaskakuje, a fabuła jest iście hollywoodzka. Mimo tego wszystkiego, Perfekcyjna jest jedną z trudniejszych powieści Dukaja i polecam ją tylko fanom polskiego pisarza oraz miłośnikom hard science-fiction.




Miasto szaleńców i świętych autorstwa Jeffa VanderMeera jest pozycją kultową w podgatunku New Weird. Czym jest New Weird? Jest to coś w rodzaju ruchu w fantastyce, tworzącego książki wyłamujące się schematom, będące jak najbardziej oryginalne, dziwne. Miasto pasuje do schematu doskonale. Książka skupia się na mieście Ambergris, wielkiej metropolii słynącej z uwielbienia kałamarnic i dawnych, tajemniczych władców miasta, Szarych Kapeluszy. To właśnie oni są motorem napędowym książki i kluczem do tajemnic miasta. Miasto jest artystyczną mozaiką. Mamy zwykłe opowiadania, jak i teksty naukowe o kałamarnicach i historii miasta Ambergris, czy wycinki z gazet ambergriańskich. Jest to przedziwny zbiór, a VanderMeer czaruje formą i językiem. Jednakże niektóre fragmenty przypominają drogę przez mękę, natężenie surrealizmu jest niesamowite. Ale mimo wszystko jak najbardziej warto, ponieważ wiele tekstów zachwyca i jest to tak niezwykła książka, że warto sobie wyrobić własną opinię.




Przeczytałem też dwie książki beletrystyczne, których akcja rozgrywa się w okresie starożytnego Rzymu i większość bohaterów tego cyklu wystąpiła również w mojej pracy magisterskiej. Robert Harris to autor przede wszystkim thrillerów spod znaku political fiction. Ostatnio zmierza też ku powieści historycznej, czego przykładem jest trylogia o rzymskim mówcy i polityku, Marku Tulliuszu Cyceronie (trzecia część ma się ukazać w przyszłym roku). Akcję oglądamy oczyma wyzwoleńca Cycerona, Tyrona. Śledzimy karierę polityczną słynnego mówcy, jego życie, sukcesy i porażki. Maniera political fiction jest w zasadzie widoczna tylko w pierwszym tomie cyklu, natomiast w Spisku Harris rozwija skrzydła. Prezentuje ciekawą tezę. Bowiem w większości przypadków uważa się, że ustrój Republiki był skazany na upadek. Według Harrisa Republika padła ofiarą spisku, zamachu stanu takich ludzi, jak Cezar i Pompejusz. Największą zaletą cyklu, nie licząc politycznych machinacji, jest wiarygodne ukazanie życia, emocji mężczyzn i kobiet starożytnego Rzymu. Podsumowując, Cycero i Spisek można zaliczyć do tak zwanych czytadeł, ale są to znakomitego czytadła i nie tylko dla miłośników epoki.

wtorek, 4 listopada 2014

Podsumowanie czytelnicze: Lipiec 2014

Z obietnic w pierwszym wpisie nic nie wyszło. Kończenie pracy magisterskiej przez sierpień i wrzesień wytrąciło mnie z rytmu i długo nie mogłem się zebrać żeby powrócić na bloga. Ale wróciłem i żeby nadrobić zaległości krótko omówię przeczytane przez mnie książki z ostatnich 4 miesięcy, zaczynam od lipca.


Długie dwa tygodnie lipca  zajęło mi czytanie klasy literatury. "Don Kichot" Cervantesa okazał się być lekturą jak najbardziej godną uwagi. Mimo ogromnej objętości i pewnej powtarzalności przygód Don Kichota i jego giermka, Sancho Pansy, jest wybitną powieścią. Doskonały, lekki styl Cervantesa prowadzi nas przez Hiszpanię. Przygody Rycerza Posępnego Oblicza oraz historie osób, które spotyka na swej drodze doskonale obrazują ludzką naturę, obraz ówczesnej Hiszpanii i są po prostu przyjemnością dla czytelnika.



Kolejną pozycją przeczytaną w lipcu był Kongres Futurologiczny Stanisława Lema. Lem, jak to Lem, duża klasa. Szalony tekst z dużą ilością doskonałego humoru i trafnych przemyśleń. Dla fanów twórczości Lema, czy filmów takich jak Matrix czy Incepcja to rzecz obowiązkowa.






Ale najlepszą książka przeczytaną przeze mnie w lipcu było Tysiąc jesieni Jacoba de Zoeta autorstwa Davida Mitchella. Moje trzy poprzednie spotkania z prozą Mitchella były bardzo udane, ale żadne nie skończyło się niczym więcej niż miłą i smaczną kolacją. Dopiero Tysiąc jesieni... mnie w pełni zachwyciło. Akcja powieści rozpoczyna się w 1799 roku na odizolowanej wysepce Dejima, gdzie przebywa jedyna nacja dopuszczona wówczas do handlu z Japonią, Holendrzy. Bohaterem jest młody kancelista, Jacob de Zoet. Marzy o wzbogaceniu się i powrocie do swojej narzeczonej. Życie jednak brutalnie zweryfikuje jego plany. Powieść Mitchella z czasem rozwija się na wiele wątków, do głosu dochodzą japońscy bohaterowie. Jest to niezwykle subtelna, piękna opowieść obyczajowa, z bardzo delikatnym wątkiem fantastycznym. Język Mitchella jest jak zawsze zachwycający. Wspaniale zostały ukazane kwestie społeczne, a także przenikanie się kultur Zachodu i Wschodu. Można znaleźć podobieństwa do Sagi Azjatyckiej Jamesa Clavella, ale powieść Mitchella jest mniej przygodowa od książek Clavella. Każdemu, kto szuka doskonałej powieści obyczajowej, gorąco polecam!




poniedziałek, 28 lipca 2014

Z dawna oczekiwany zwiastun

Przed kilkunastoma minutami ukazał się pierwszy trailer trzeciej części "Hobbita". Oto i on: https://www.youtube.com/watch?v=rgNNb8bm_b8&list=UUbxjDf%20YwfF8RjYBp5htJ38Q

Co o nim sądzicie? Moim zdaniem wykorzystanie utworu "Edge of night" z "Powrotu Króla" robi ogromne wrażenie, a sam trailer wygląda efektownie i dramatycznie.  Szykuję się duża rola elfów w ostatniej części trylogii, oby było jak najmniej wyczynów Legolasa i Tauriel. Ja, mimo tego zwiastuna, jestem nadal nastawiony pesymistycznie, pamiętając jak wielkim dla mnie rozczarowaniem było "Pustkowie Smauga". Ale może "Bitwą Pięciu Armii" Jackson odkupi swoje winy. Pożyjemy, zobaczymy.





niedziela, 27 lipca 2014

Garść informacji z Comic-Conu odnośnie "The Winds of Winter" i piątego sezonu "Gry o Tron"

 

Trwający w San Diego Comic-Con ujawnił sporo informacji ważnych dla fanów "Pieśni Lodu i Ognia" oraz jej adaptacji, serialu "Gra o Tron". Informacja najważniejsza: "The Winds of Winter", szósty tom "Pieśni..." jeszcze napisany nie został. Ale Martin bierze się na poważnie do pisania, bo nie pojedzie na plan zdjęciowy kolejnego sezonu serialu i nie napisze scenariusza. Tradycją było, że Martin pisze scenariusz do jednego odcinka w każdym sezonie, ale tym razem nie, ponieważ "ma książkę do napisania". Odnośnie wieści samej książki, to w prologu ma się pojawić Jeyne Westerling (drodzy serialowcy, to imię i nazwisko nic Wam nie powie). Nic nie wiadomo o tym, kto miał by być jego bohaterem. Podobno wydawcy Martina nalegają, by książka była gotowa na początek 2015 roku, ale moim zdaniem najbardziej prawdopodobne będzie wydanie jej w pierwszych miesiącach 2016 roku.

Odnośnie serialu, to poznaliśmy wielu nowych odtwórców ról (poniżej filmik ich przedstawiający). Widać, że najsilniej będzie reprezentowany wątek Dorne. Postać Oberyna zrobiła furorę wśród widzów i zachwyciła samych twórców tak, że postanowili pójść za ciosem. W role księcia Dorana Martella wcieli się Alexander Siddig. Wybór moim zdaniem perfekcyjny. I sama postać jest równie intrygująca. Doran jest przeciwieństwem Oberyna. Chorowity, spokojny, inni lordowie nie biorą go za poważnego gracza. Tylko, że nie wiedzą o planach Dorana, które są zakrojone na szeroką skalę. Obsadzono również Żmijowe Bękarcice, czyli córki Oberyna. Wydają się ok, choć moim zdaniem są za mało urodziwe. Ponownie obsadzono rolę Myrcelli Baratheon, córki Cersei, którą Tyrion wysłał w drugim sezonie do kraju Oberyna. Najciekawsze jest jednak to, że nie obsadzono ról Quentyna i Arianne Martellów. A jako dziedzic Dorne jest podawany Trystane. Jeśli to koniec nowych ról w Dorne, to czekają nas ogromne odstępstwa względem książek. Dziwi mnie zwłaszcza brak Arianne, która jest moim zdaniem najgorętszą kobietą w sadze i zapewnieniem wielu erotycznych scen, a wszyscy wiemy jak Benioff i Weiss (twórcy serialu) szukają każdej okazji do pokazania cycków. Jeśli chodzi o inne postacie, to cieszy, że obsadzono rolę Wielkiego Wróbla, który sporo namiesza w Królewskiej Przystani.

Czekam z niecierpliwością na kolejne wieści obsadowe, ponieważ nadal brakuje szalenie ważnych postaci. Nie ma braci Greyjoyów oraz Gryfa i Młodego Gryfa. Jeśli zabraknie tych postaci, będzie to jeszcze bardziej rzutowało na fabułę niż brak Arianne i Quentyna. Niezależnie od wszystkiego będzie to sezon najbardziej odstający od książek, więc książkowi puryści, drżyjcie! Ja liczę na to, że poziom serialu zostanie zachowany, a Martin jak najszybciej skończy szóstą część sagi. Poniżej wspomniany film z nowymi aktorami w serialu. Obejrzyjcie koniecznie.

środa, 23 lipca 2014

"Osama", Lavie Tidhar

 

 Noir spotyka się z Davidem Lynchem


Joe jest detektywem pracującym w Wientianie. Nie ma klientów i chyba niespecjalnie na nich liczy. W wolnym czasie uwielbia czytać tanie, sensacyjne powieści. Nagle w jego biurze zjawia się piękna nieznajoma. Składa mu propozycję nie od odrzucenia, a w dodatku zapewnia mu nieograniczone środki na prowadzenie śledztwa. Joe zgadza się, ale sprawy zaczynają się komplikować. Musi udać się do wielu miast, z niewiadomych powodów jest śledzony, bity, ktoś próbuje go zastrzelić.

Znajomy opis fabuły, prawda? To wszystko zapowiada klasyczny kryminał noir. I to wszystko jest zmyłką, bowiem Tidhar prowadzi opowieść w zupełnie innym kierunku. Nasz główny bohater, jak już pisałem, czytuje powieści sensacyjne. Ich autorem jest Mike Longshott, a należą one do serii "Osama bin Laden - Mściciel". Sławny terrorysta w świecie, w którym żyje Joe, jest postacią fikcyjną. W tym świecie Charles de Gaulle zmarł w 1944 roku. Dodatkowo Joe, na zlecenie nieznajomej, musi odszukać autora tych książek.

Może się wydawać, że mamy do czynienia z kryminałem osadzonym w alternatywnej rzeczywistości, będącym rozprawą o postaci Osamy bin Ladena i o globalnym terroryzmie. To wrażenie pogłębia okładka, zresztą książka jest przepięknie wydana, jak wszystkie pozycje z serii "Uczta Wyobraźni" Wydawnictwa MAG. Jednakże czym dalej czytelnik zagłębia się w powieść, tym skręca ona w zupełnie inne rejony, które mi się osobiście skojarzyły z filmami Davida Lyncha. O czym jest "Osama"? Tego nie zdradzę. Każdy czytelnik może odnaleźć nieco inną odpowiedź na to pytanie.

Autor recenzowanej powieści, Lavie Tidhar, urodził się w Izraelu, a w czasie swojego życia mieszkał w wielu różnych miejscach naszego globu. Dodatkowo przebywał kilkakrotnie w pobliżu miejsc, które stały się miejscem ataku terrorystycznego. Obydwie te rzeczy widać w powieści. Autor doskonale oddał stan pewnego wyobcowania, które towarzyszy nam podczas pierwszej wizyty w zupełnie nowym dla nas miejscu. Tidhar, oprócz właściwego toku narracji, wprowadził krótkie przerywniki, które są fragmentami książek czytanych przez Joe'go. Opisują one znane nam wszystkim zamachy terrorystyczne. Szczególnie poruszające są opisy myśli, planów ofiar zamachu na chwilę przed nim. Książkę czyta się dość szybko dzięki krótkim rozdziałom. Stylowi Tidhara nie mam nic do zarzucenia. Jest zwięzły, ale kiedy trzeba potrafi być poetycki. Autor umiejętnie stosuje symbolikę. Jednakże, "Osama" nie jest książką łatwą. Trzeba ją czytać bardzo uważnie, autor właściwie nie udziela jasnych wyjaśnień, czytelnik musi sam do nich dojść. Do pełniejszego zrozumienia z pewnością przydatne będzie przeczytanie powieści ponownie, ja sam zapewne niedługo do niej wrócę.

"Osama" jest książką niezwykle frapującą. Zostawia ślad w czytelniku, często łapię się na tym, że zastanawiam się nad jej interpretacją. Polecam ją, niemalże w ciemno, fanom twórczości Davida Lyncha i książek Philipa K. Dicka(zwłaszcza "Człowieka z Wysokiego Zamku", który ma z "Osamą" wiele punktów stycznych i który był inspiracją dla Tidhara). Reszcie polecam, jeśli ktoś szuka powieści niebanalnej i otwartej na interpretacje. Krótko mówiąc, będącej czytelniczym wyzwaniem.

9/10

czwartek, 17 lipca 2014

Ulubione cytaty #1 

Żadna historia nie ma początku i końca. Początki i końce można wymyślić, by służyły jakiemuś celowi, chwilowym, ulotnym zamiarom, lecz ze swej fundamentalnej natury są czymś arbitralnym i istnieją wyłącznie jako wygodna konstrukcja ludzkiego umysłu. Życia ludzkie są chaotyczne i kiedy próbujemy je opisać - albo choć część z nich - nie możemy nawet odnaleźć dokładnych i obiektywnych chwil, w których zaczyna się jakiekolwiek wydarzenie. Wszystkie początki są arbitralne.

Caitlin R. Kiernan, Tonąca dziewczyna

 

 

środa, 16 lipca 2014

Miejsce startu: Jacek Dukaj





Ten Pan, którego widzimy na zdjęciu powyżej jest, moim zdaniem, najlepszym żyjącym twórcą fantastyki w Polsce. Jacek Dukaj, urodzony w 1974 roku w Tarnowie, studiował na Uniwersytecie Jagiellońskim filozofię. Nie wiadomo, czy ją skończył, ale z całą pewnością te studia odcisnęły się na jego tekstach. Łączy przemyślenia filozoficzne z rozbudowanymi, oryginalnymi światami, w których dzieje się akcja jego książek. Dodaje do nich często porywającą fabułę, natomiast bohaterowie, cóż... Chciałoby się napisać, że są równie porywający, ale tak nie jest. Dukaj, podobnie jak Lem, traktuje swoich bohaterów jako "nośniki idei", co w ambitnej prozie science fiction akurat dobrze się sprawdza. Ale od czasu do czasu udaje się Dukajowi popełnić naprawdę intrygującą i zapadającą w pamięć postać, której przykładem jest główny bohater "Innych Pieśni", Hieronim Berbelek.

Powszechnie uważa się Dukaja za autora trudnego. Owszem, przy czytaniu jego książek trzeba być należycie skoncentrowanym, ale aż taki trudny w czytaniu nie jest. Wiele zależy od tego, jaką książkę wybierze się na początek przygody z jego twórczością. A wybór nie jest wcale taki łatwy, bowiem można kupić w pięknej serii wydanej przez Wydawnictwo Literackie aż 10 książek. Oto i one:



Taki wybór może zależeć od osobistych preferencji czytelnika, ale biorąc na pierwszy ogień do czytania "Czarne Oceany" lub "Króla Bólu" większość się zrazi i będzie miała uraz do Dukaja do końca życia. Dlatego wybrałem trzy książki, które są, według mojej opinii, najlepszym miejscem na start poznawania twórczości Jacka Dukaja. 

Xavras Wyżryn i inne fikcje narodowe






"Xavras Wyżryn i inne fikcje narodowe" to krótki zbiór czterech tekstów Dukaja. Mamy tu minipowieść - "Xavras Wyżryn" oraz trzy opowiadania: "Sprawa Rudryka Z.", "Przyjaciel Prawdy. Dialog idei" i "Gotyk".
Tytułowy "Xavras..." to historia alternatywna, w której Polska przegrała wojnę z bolszewikami w 1920 roku. W wyniku tego, w ostatniej dekadzie XX wieku Polski nadal nie ma na mapach, a o jej wyzwolenie walczy Xavras Wyżryn, którego sposoby działania diametralnie się różnią od polskiego, patriotycznego romantyzmu. Świetny, mocny tekst, z zaskakującym zakończeniem. Kolejne teksty, czyli ": "Sprawa Rudryka Z."i "Przyjaciel Prawdy. Dialog idei" to właściwie zabawy z formą literacką, ale podejmują ciekawe tematy. Natomiast "Gotyk" to gra literacka z "Kordianem". Jest luźną kontynuacją dzieła Słowackiego, a głównym bohaterem jest  golem-zabójca. Brzmi intrygująco? I tak jest, choć samo opowiadanie nie powala, to wykorzystanie golema jest mistrzowskie.
Dlaczego to dobra książka na start? Ponieważ jest napisana dość łatwym językiem. Nie zawiera nawału neologizmów czy technicznej terminologii, a obecność obu tych rzeczy jest znakiem rozpoznawczym Dukaja. I pomimo podobnej tematyki każdy tekst jest napisany całkowicie inaczej oraz ukazuje skłonność autora do sięgania do polskiej historii i tradycji literackiej.

Córka łupieżcy


Choć sam tytuł wskazuje na lekkie fantasy z córką z nieprawego łoża Conana Barbarzyńcy, to nie dajcie się zwieść. Jest to czyste science-fiction. Zuzanna Klajn żyje w niezwykle rozwiniętym społeczeństwie. Technologia rozwija się w tempie niesłychanym. W dniu swoich osiemnastu urodzin znajduje Miasto - które jest odbiciem miast wszystkich dotychczas żyjących cywilizacji we wszechświecie. Jest także kluczem do poznania tajemnicy zniknięcia jej ojca.
Dlaczego to dobra książka na start? Ponieważ ta książka to taki Dukaj w pigułce. Jest bardzo krótka (138 stron) i zawiera i neologizmy, i techniczną terminologię, a jest przede wszystkim feerią pomysłów. Akcja jest niezwykle dynamiczna i powieść ,dzięki stylowi Dukaja, czyta się bardzo dobrze. Piękne są zwłaszcza mistyczne opisy Miasta. Samo Miasto intryguje przez całą lekturę, a nawet jeszcze długo po jej ukończeniu.

Inne Pieśni


"Inne Pieśni" to historia rozgrywająca się w alternatywnej rzeczywistości. Opiera się ona na założeniach Arystotelesa, że każdy byt składa się z materii i formy. Forma określa, czym jest dany byt. W tym świecie panują kratistosi, którzy potrafią wpływać na całe społeczeństwa. Hieronim Berbelek był niegdyś strategosem Vistuli. W starciu twarzą w twarz z kratistosem Moskwy, Maksymem Rogiem, jego Forma okazała się za słaba. Przez wiele miesięcy nie mógł się podnieść po tej klęsce. W końcu założył kompanię handlową, ale o wielkich bitwach i dawnej chwale nawet nie marzył. Nagłe pojawienie w jego życiu dzieci, z którymi od dawna nie miał kontaktu, oraz pięknej i kuszącej Szulimy Amitace, sprawiło, że został wciągnięty w wir niezwykłych wydarzeń...
Dlaczego to dobra książka na start? Bo to najlepsza powieść Dukaja. Rzecz, która powinien przeczytać każdy, nawet jeśli fantastyki nie cierpi. Jest o wiele lepsza od osławionego "Lodu" (który też jest lekturą znakomitą, ale mam do niego parę zastrzeżeń). Mimo sporego ładunku filozoficznego oraz wielu neologizmów, czyta się ją jak pierwszorzędną powieść przygodową. Jest tutaj mnóstwo spisków, pojedynków, bitew, niebezpiecznych polowań, trafia się nawet epicka wyprawa w kosmos. Wyobraźnia Dukaja jest zachwycająca. Ogromnym plusem są znakomicie wykreowani bohaterowie, także drugoplanowi, co rzadko się u Dukaja zdarza. A sam Berbelek jest cały czas jednym z moich ulubionych bohaterów literackich. Trzeba wspomnieć o zakończeniu powieści, które każe nam ponownie zastanowić się nad całą treścią książki, a najlepiej szybko przeczytać ją ponownie.

Polecam Wam spróbować zmierzyć się z twórczością Dukaja, bo naprawdę warto. Spróbujcie jedną z tych trzech książek, jak się spodoba, to przeczytajcie pozostałe dwie z nich, a dalej to już chwytajcie za pozostałą twórczość Pana Jacka:)
Na zachętę, krótki film Tomasza Bagińskiego "Katedra" z 2002 roku. Nominowany do Oscara w kategorii najlepszego filmu krótkometrażowego i oparty na opowiadaniu Dukaja pod tym samym tytułem.

niedziela, 13 lipca 2014


"Coś się kończy, coś się zaczyna"


Decyzję o pisaniu bloga podjąłem już dawno temu, lecz długo nie mogłem się za niego zabrać. Wymówkami były studia bądź pisanie pracy magisterskiej, a przede wszystkim, lenistwo. Ale najważniejsze, że w końcu jest (z dedykacją dla Kasi i Macieja, którzy długo na niego czekali).

Kim jestem? Nazywam się Szymon i jestem przy końcu podróży ze studiami magisterskimi. Najbardziej uwielbiam spędzać czas z moją dziewczyną i przy dobrej książce.

Tematyka bloga: Blog będzie dotyczył przede wszystkim literatury fantastycznej. Będą się pojawiały recenzje, a także zapowiedzi najciekawszych fantastycznych książek mających się ukazać w naszym pięknym kraju. Jednakże z pewnością pojawią się też recenzje powieści spoza nurtu fantastyki. Postaram się, by miały swą obecność także wpisy o filmach, muzyce, a nawet o grach komputerowych.

Tyle tytułem wstępu. Na dniach powinna się pojawić pierwsza recenzja i z pewnością zmieniona zostanie szata graficzna bloga. To jest mój pierwszy blog, więc liczę na to, że moje wpisy będą się ukazywać systematycznie i będą na tyle dobre, by Was zainteresować.